Zbigniew Religa; lekarz kardiochirurg, wizjoner medycyny, dający nadzieję chorym i umierającym na "drugie życie". W 1985 roku dokonał pierwszego w Polsce udanego przeszczepu serca.
Po 1989 roku zaangażowany w politykę: dwukrotny senator, w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego minister zdrowia, poseł na Sejm RP VI kadencji. Tego wybitnego lekarza, doświadczonego i zasłużonego parlamentarzysty nie ma już wśród nas. Odszedł po dwuletniej, nierównej walce z nowotworem. Wielu osobom, jako lekarz i jako polityk dawał nadzieję na lepsze życie i lepsze jutro. Niestety, ta choroba takiej nadziei mu nie dała. Z odwagą i podniesionym czołem przeciwstawiał się jej, walczył wierząc, że jej pokonanie jest możliwe. Jeszcze w styczniu w Sejmie spotkaliśmy się, zamieniliśmy kilka słów, uścisnęliśmy sobie dłonie. Pan profesor jak zawsze był uśmiechnięty, mimo, że cierpiał. Czynnie wypełniał mandat posła prawie do ostatnich chwil. Podziwiałem Go, gdy długie godziny podczas tego ostatniego dla Niego posiedzenia Sejmu był razem z nami. To wtedy w imieniu naszego klubu parlamentarnego pogratulowaliśmy Panu Profesorowi najwyższego polskiego odznaczenia Orderu Orła Białego. Kosz czerwonych róż i oklaski na stojąco były naszym podziękowaniem za wszytko, co dla Polski i Polaków zrobił. Później już naszego kolegi, posła Zbigniewa Religi w Sejmie nie widziałem. Jako nowy, młody stażem poseł "na żywo" miałem przyjemność spotkać się z Panem Profesorem 5 listopada 2007 roku na inauguracyjnym posiedzeniu Sejmu VI kadencji. Pełniąc wtedy zaszczytną funkcję Marszałka Seniora uroczyście otworzył I posiedzenie Sejmu nowej kadencji: przywitał nas wszystkich i odebrał od każdego posła z osobna przysięgę poselską. Takich chwil się nie zapomina. Zostaną w mej pamięci na zawsze. Później spotykaliśmy się na każdym plenarnym posiedzeniu. Do historii polskiego parlamentaryzmu przejdą wystąpienia Pana Posła Profesora w szerokiej debacie na temat polskiego systemu ochrony zdrowia. Szkoda tylko, że Jego merytoryczne uwagi i propozycje nie znalazły uznania w oczach koalicji rządowej. Ten skromny, ale jednocześnie jakże wielki człowiek, takimi problemami się nie zrażał. Będąc lekarzem ludzkich serc zawsze podkreślał, że ludzkie życie jest wartością najcenniejszą, nieprzeliczalną na żadne pieniądze, a zadaniem lekarzy jest pomoc w cierpieniu i leczenie chorych. Dlatego określał się, jako zdecydowany przeciwnik eutanazji, zawsze walczący i zabiegający o jak największe nakłady na służbę zdrowia. Taki też w mej pamięci pozostaje, a Jego pochylona lekko przygarbiona sylwetka, gdy zamykam oczy, przesuwa się między poselskimi ławami uśmiecha się łagodnie i serdecznie pozdrawia mijając kolegów. Panie Profesorze!! Dla wszystkich byłeś i pozostaniesz wspaniałym człowiekiem o wielkim sercu, lekarzem ludzkich serc.