No i rozwiązał się worek z aferami. Po ministrze Drzewieckim i przewodniczącym Chlebowskim, zamieszanymi w aferę hazardową, pojawiły się problemy w Ministerstwie Skarbu.
Odpowiedzialny za prywatyzację polskich stoczni A. Grad, podejrzewany jest o nienależyte wywiązanie się ze swych obowiązków.
I choć tuż przed wyborami 7 czerwca do Parlamentu Europejskiego Polacy dowiedzieli się od premiera D. Tuska i ministra A. Grada o wielkim sukcesie rządu i sprzedaży Stoczni Gdynia i Szczecin katarskiemu inwestorowi i dalszej produkcji statków, dziś okazuje się, że nie do końca tak było. Bardzo prawdopodobne, że katarski inwestor był tylko wirtualny, a za jego plecami krył się libański handlarz bronią.
Dziś nie tylko, statki nie są produkowane, a stoczniowcy nie mają pracy, ale upadają kolejne zakłady współpracujące ze stoczniami (np. H. Cegielski) i likwidowanych jest tysiące miejsc pracy. Rodzi się więc pytanie: kto odpowiada za aferę stoczniową i jakie poniesie konsekwencje?
Jakby było mało, mamy jeszcze aferę z podsłuchami dziennikarzy przez ABW i prokuratorskie naciski na umorzenie śledztwa przeciwko wiceministrowi MSWiA i wiceszefowi ABW. Polityczne, wzorowe standardy sprawowanej władzy, po 2 latach rządów rozpłynęły się we mgle.Nic dziwnego, że premiera może boleć głowa i dokucza niezaleczony katar.
Grunt jednak to dobry humor - mówi premier, afer nie ma i z uśmiechem zapewnia o sukcesie i dobrych rządach platformy. Winni są zaś wszyscy (czytaj Kamiński Mariusz), tylko nie my (czytaj rząd)
Przecieramy oczy i co? I mimo wszystko w większości wierzymy - niestety!
P.S.Tylko odwracanie kota ogonem, udaje się z powodzeniem. Smutne...!