Reforma oświaty - sztandarowy pomysł pani minister Hall rozstrzygnięty.
Od września 2009 roku rodzice, jeśli będą chcieli, mogą posyłać sześciolatki do pierwszych klas. Od 2012 roku wola rodziców już nie będzie potrzebna. Ustawowym obowiązkiem sześciolatków będzie rozpoczęcie nauki szkolnej w I klasach szkół podstawowych, a pięciolatki będą objęte obowiązkiem rocznego przygotowania przedszkolnego. Krótsze dzieciństwo naszych pociech staje się faktem. Ogólnopolska akcja "Ratujmy Maluchy" państwa Elbanowskich, mimo kilkudziesięciotysięcznego poparcia rodziców, nie przyniosła efektów. Taki głos społeczny nie był rządowi potrzebny. Dzieci można wcześniej posłać do szkół, tylko do tego procesu należy się dobrze przygotować. Rzeczywistość zaś polskiej oświaty w temacie zapewniania małym dzieciom odpowiednich warunków nauczania, wychowania i bezpieczeństwa jest dla ich rodziców nie do zaakceptowania. Zmiany tych warunków wymagają dużych nakładów finansowych na przebudowę placówek szkolnych, kształcenie nauczycieli, czy zmianę wyposażenia klas i świetlic. Szczególnie w małych szkołach wiejskich ten problem jest bardzo dostrzegalny. Dzieci wiejskie tylko w 40-50% mają zapewnione miejsce w przedszkolach. W moim przekonaniu - najpierw powinniśmy zapewnić wszystkim dzieciom powszechny dostęp do przedszkoli. Przed tak istotną reformą należało więc, w pierwszej kolejności, wybudować sieć przedszkoli. Dopiero wtedy, mając tak przygotowaną bazę dydaktyczną, pomyśleć o wcześniejszej edukacji dzieci. Pośpiech we wprowadzaniu reformy pani minister Hall, nikomu dobrze nie służy, a już na pewno najmniej dzieciom. Jest to reforma wprowadzana na siłę, źle przygotowana, bez należytego zabezpieczenia na ten cel funduszy. Zupełnie niezrozumiały jest fakt, że z pierwotnie zabezpieczonych na ten rok w budżecie państwa pieniędzy (347 mln zł.), po cięciach na dzień dzisiejszy pozostało 47 mln. Wcześniej, całkowity koszt posyłania sześciolatków do szkoły - w czasie tych trzech lat wprowadzania reformy - szacowano na ponad 1 mld zł. Dzieci są zbyt wielkim skarbem, by na nich eksperymentować i tak drastycznie oszczędzać, bo przecież właśnie pierwsze lata nauki mają kardynalne znaczenie dla przyszłej edukacji dziecka, a skutki błędów tego okresu mogą być nieodwracalne i tego boją się zatroskani rodzice.